Wednesday, October 31, 2018

Up to the North...Flagstaff i Grand Canyon



Phoenix nie zachwyciło nas niczym szczególnym poza wysoką temperaturą (ponad 30’C) i kilkoma ciekawymi widokami na centrum miasta z pobliskiego wzgórza. W samym mieście niewiele jest do zobaczenia więc bez szczególnego żalu ruszyliśmy na północ do Flagstaff, które stanowiło dla nas bazę wypadową do Grand Canyon. Po drodze odwiedziliśmy miasteczko Jerome i przejechaliśmy piękną trasą 89A polecaną przez znajomego. 










Po przejechaniu ponad 200 km z Phoenix do Flagstaff temperatura zmieniła się radykalnie z poziomu 30’C do 0’C nad ranem. Pożegnanie z letnimi ubraniami przyszło niespodziewanie szybko. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Flagstaff jak na małe miasteczko zaskoczyło nas bardzo pozytywnie. Jest nie tylko bardzo ładne i kameralne, ale ma też bardzo duży wybór restauracji i rodzajów kuchni. Zanim zatem przejdziemy do Grad Canyon to może parę słów o kuchni.

Poza New Orleans i New York napotkaliśmy raczej niezdrowe i bogate w cukier jedzenie. Jak pisałem wcześniej, wybór jedzenia jest niesamowity. Nieco gorzej jest natomiast z jakością tego jedzenia. Dominują produkty przetworzone i bogate w cukier. Śniadanie kontynentalne w hotelu to głównie produkty oparte na cukrze. Ciężko znaleźć warzywa, lepiej natomiast z owocami (które niestety pływają w cukrowych syropach). Dla osób na dietach, lub jedzących zdrowe jedzenie, warzywa etc. pobyt tutaj może stanowić wyzwanie. Trzeba się trochę nagimnastykować, żeby zjeść zdrowe śniadanie czy obiad (ale nie jest to niewykonalne). Oczywiście trzeba też spróbować lokalnego jedzenia, żeby przekonać się jak ono smakuje. Generalnie moje wrażenie jest takie, że nie bardzo zwraca się tutaj uwagę na kaloryczność, czy na to, że jedzenie jest niezdrowe. Decyduje smak, co oczywiście ma swoje zalety....wystarczy później trochę więcej ruchu np. w trakcie zwiedzania Grand Canyon. 









No comments:

Post a Comment